Jak zszedłem na psy
„Jak zszedłem na psy" to tytuł książki napisanej przez chojnowianina Tadeusza Rybczyńskiego. Aby ją wydać m.in. zbierał pieniądze w internecie. I tak udało mu się spełnić kolejne marzenie - dlatego, że bardzo chciał. Zadedykował ją psu Karelczykowi, najlepszemu kumplowi, jakiego kiedykolwiek miał…
W naszej bibliotece 8 czerwca odbyło się pierwsze spotkanie promujące tą publikację, ale nie po raz pierwszy spotkaliśmy się z jej autorem - założycielem amatorskiego Klubu Psich Zaprzęgów „Sfora Chojnów", miłośnikiem górskich wędrówek. Społecznikiem, pomysłodawcą i uczestnikiem akcji charytatywnych, biegaczem i entuzjastą zimowych kąpieli.
W 2019 roku Tadeusz Rybczyński na spotkaniu „Żyję by się włóczyć, włóczę się by żyć" opowiadał nam o swoich pasjach, o dokonaniach „Sfory Chojnów". Rok później w Galerii Młodych można było obejrzeć wystawę „Podążając za marzeniami" będącą fotograficzną dokumentacją działalności chojnowskiego klubu psich zaprzęgów.
A teraz wydał swoją książkę, którą przekonuje, że można wyjść z życiowego kryzysu i odmienić swój los. Jemu się udało, a wszystko zaczęło się, kiedy w jego domu pojawiły się psy.
Ta książka to swoisty przewodnik po samotnych wyprawach autora, ale z towarzyszącym mu Karelczykiem, m.in. w ulubione Góry Izerskie, Góry Sowie, Góry Orlickie i Bystrzyckie, na Sudecką Drogę św. Jakuba, a także dalej na Szlak Tatarski na Podlasiu i poza granice Polski - na Węgry i Góry Bukowe.
Pan Tadeusz chętnie wyrusza na szlaki także z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi, czasem jednak idzie sam. „Wreszcie przychodzi ten dzień, biorę plecak, zabieram mojego czworonożnego kompana i znikam gdzieś w kniei. Tętno przyspiesza, adrenalina szybuje w górę. Czuję się jak Alicja przechodząca na drugą stronę lustra. Nic już nie jest takie samo. Zwalniam, przestaję się spieszyć i czuję, że zaczynam żyć" - pisze.